czwartek, 6 czerwca 2013

Jestem lesbijką i...

Niektórzy nazwą mnie chorą, degeneratką, obrzydliwym zbokiem, homosiem. Co ja tym ludziom zrobiłam takiego, by na mnie pluli? By oceniali co jest chorobą a co nie, bo nie jest ich normą? By nazywać mnie zboczeńcem, chociaż nie uprawiam seksu ze zwierzętami, nie oglądam chorych pornosów, nie miewam popapranych fantazji erotycznych, nie mówię ciągle o seksie, nie biegam nago po ulicach... Po prostu żyję sobie z inną kobietą.

Nie chodzę na parady, parady budzą we mnie gniew. Na parady idą jakieś indywidua, które swoje dziwaczne zachowanie tłumaczą orientacją. To tak jakby facet biegający po parku w samym płaszczu, tłumaczył, że robi tak z powodu orientacji. Nie chodzę na parady i marsze równości, bo nie chcę iść ramię w ramię z gołymi facetami w pełnym makijażu i pióropuszem w tyłku. Nie chcę się asymilować z kobietami, które wystawiają gołe cycki do publiki i piszą sobie szminką na brzuchu "jestem homo, jestem z tego dumna". Tak, oni też są homo (niestety). Są mniejszością w mniejszości. W naszym społeczeństwie jest nas  dużo- nasz czyli gejów i lesbijek. Jest nas tu znacznie więcej, niż wam się wydaje, a tylko ta nieliczna, maleńka grupa wyłazi na ulice w komicznych strojach by urządzić sobie prywatny cyrk, kółko wzajemnej adoracji, które mają oglądać osoby spoza grup, w tym my, zwykli geje i zwykłe lesbijki. Nie mam ochoty identyfikować się z tą grupą ludzi, którzy swoje dziwactwa skorelowali z orientacją i chcą to pokazać społeczeństwu. Budzą antypatię, budzą gniew, budzą odrazę, budzą niesmak, budzą śmiech. Czy gdyby ulicą poszli heteroseksualni ekshibicjoniści i erotomani z transparentami "jesteśmy tacy bo jesteśmy hetero", to inni heteroseksualiści podpisali by się pod tym? Popukali by się po czołach. Tak samo robię ja. Pukam się po czole, gdy widzę roznegliżowanego geja, który maszeruje ulicą z kolorowymi balonikami i mówi, że robi to w imię równości i tolerancji dla homoseksualizmu. Jak ci pospolici ludzie, mają uznać nas za zwykłych ludzi- którzy pracują, płacą podatki, ubierają się normalnie, spędzają tak samo czas wolny? My jesteśmy z reguły niezauważalni, nie mamy na czole wypisane "JESTEM HOMO!". Jesteśmy homo dla przyjaciół, dla rodziny, jesteśmy homo dla tych, którzy zapytają. Denerwuje mnie też twierdzenie, że my chcemy więcej praw, niż mają pary heteroseksualne. Ja nie chcę niczego więcej, nawet nie chcę połowy z tego samego. Ja chcę tylko mieć pewne prawo np do odwiedzenia partnerki na intensywnej terapii, bo prawo zezwala na to tylko rodzinie (prawnemu partnerowi). Chcę by w razie mojej śmierci, partnerka odziedziczyła po mnie mój majątek w przypadku, gdy nie zostawię testamentu. Czy ja na prawdę chcę więcej? Nie, ja chce po prostu w miarę szczęśliwie żyć i mieć prawa, które niesie ze sobą miłość i związek. Nie chcę adoptować dziecka, bo to dziecko miałoby tu przechlapane, poza tym wolałabym swoje dziecko- moje geny. Z resztą jestem kobietą, jeśli będę chciała dziecka to wybiorę się do banku nasienia. Moje święte prawo jako kobiety- mieć dziecko i niekoniecznie z partnerem, bo nie brak u nas kobiet, które mają dzieci a nie żyją z ich ojcami. Jednak nie- nie w tym kraju, bo tutaj nawet jako jego biologiczna matka, byłabym napiętnowana a ono gnębione.

Wynajmuję z partnerką mieszkanie. Nie wywiesiłam sobie w oknie tęczowej flagi, nie napisałam na drzwiach "tu mieszkają lesbijki". Czasami, gdy wyjdę na balkon swojego mieszkania razem z nią, zdarzy mi się ją przytulić. To takie odrażające? Nie mam prawa, bo to osoba tej samej płci? Nie całujemy się ostentacyjnie na ulicy, nie chodzimy nawet za rękę, bo ja akurat chodzenie za rączkę z drugą, dorosłą osobą, uważam za mocno nastoletnie. Nie biegam z nią nago, nie uprawiam seksu publicznie. Co jest odrażającego w przytuleniu drugiego człowieka? Skąd ta nienawiść? No tak, homo = goły gej z parady. Nie wiem czemu, myśli się o osobach homoseksualnych jako zbokach, które uprawiają seks w miejscach publicznych. Widzieliście takich kiedyś? Kiedykolwiek? Ja się nie natknęłam, za ta na pary mieszane, które sobie robiły "ukradkiem" dobrze w miejscach publicznych widywałam. Ach tak, zapomniałam- to przecież jest normalne i naturalne. Dla mnie takie zachowania w miejscu publicznym, bez znaczenia na orientację, nie są normalne i naturalne.

To tak na wstępie do mojego bloga. Po prostu muszę wyrzucić z siebie te myśli a blogowanie to chyba dobry sposób. Poza tym, chciałabym trochę podreperować wizerunek osób homoseksualnych, mocno zniszczony przez ludzi pokroju Grodzkiej, Biedronia i tych z parad. Oni nie starają się o nasze prawa, błaźnią się tylko i szukają ujścia dla swoich ułomności, które to ma wiele osób, każdej orientacji.

6 komentarzy:

  1. Parady budzą w Tobie gniew i odrazę? Może się mylę, ale wydaje mi się, że to dzięki nim macie szansę wywalczyć sobie podstawowe prawa o których piszesz.
    Inaczej nie da się w tym zacofanym, skleryczałym państwie.
    Pozdrawiam serdecznie i z przyjemnością będę tu zaglądał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parady jeszcze nic nie zmieniły. Tym kto poruszył ostatnio dyskusję na temat związków partnerskich, okazali się być politycy w Sejmie, bardziej zainteresowani zbliżającymi się wyborami niż naszymi prawami.

      Usuń
  2. Jeszcze tak nie było w historii, by zdobycie równych praw odbyło się bez przesadnego hałasu i sięgania po drastyczne i nie konieczne estetyczne środki. Od maczug i barykad, po publiczne palenie gorsetów i staników, oraz tęczowe parady. Może więc bądźmy raczej wdzięczni tym, mają odwagę walczyć, choćby tylko łamiąc konwenanse.
    Zastanawia mnie autorko, jak możesz oczekiwać tolerancji, sama tolerancyjną nie będąc? Gniew i odraza? może wystarczyło by zdegustowane odwrócenie oczu wobec osób łamiących konwenanse, n.p. publicznie obściskujących się (bez względu na orientację)?
    Sądzę, że mój wiek, doświadczenie, oraz status babci, upoważniają mnie do takich wątpliwości, co do ocen autorki.
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację. W historii to zrywy, to hałas, to rumor wokół sprawy- kształtowały nowy ład. Czarni w USA nie błaźnili się. Ci ludzie co palili opony i rzucali cegłami, budzili raczej szacunek przez siłę i walkę z systemem. Tu mamy tęczowe parady. Ja zauważyłam, że w krajach zachodu, parady pojawiły się już po nadaniu praw a nie przed nimi, wywalczono je jeszcze innymi sposobami. Debatą, rozmową, akcjami nie budzącymi zażenowania. Gdy przyznałam się koleżance kim jestem, była zdziwiona, odpowiedziała mi, że nie jestem przecież taka jak ci ludzie z parad, taka "kolorowa i dziwna". Ja toleruję ich parady, bo mogą sobie je urządzać, ja im nie mam prawa tego zabronić. Mnie to złości po prostu, że przez nich jesteśmy brani za dziwolągi i zboki. Nasza mentalność też jest inna i wymaga innych środków. Nie widuję w mediach gejów, którzy bardzo wiele by wnieśli do tej walki o prawa, gdyby częściej się wypowiadali. Widuję Biedronia, który nie ma nic sensownego do powiedzenia. Widuję Grodzką, która choćby chciała, nie przeciśnie się przez niechęć póki ktoś inny, bardziej wytonowany, nie otworzy jej furtki. Najgorsze jest to, że od kiedy w Polsce są parady i osoby homo w Sejmie (w postaci Biedronia i Grodzkiej) niechęć wzrasta a nie spada.

      Usuń
  3. Nie zgadzam się z Tobą, Autorko.

    Gdyby z tymi paradami było tak, jak piszesz, to w PRL bylibyście normalnymi, szanowanymi obywatelami - wtedy przecież o żadnych paradach mowy nie było. Tymczasem funkcjonowaliście w powszechnej świadomości jako seksualne podziemie zboczeńców, a "pedał" był synonimem "pederasty", obmacującego chłopców w zatłoczonym tramwaju. O jakimkolwiek "coming out" nawet mowy być nie mogło. Spróbowałby któryś...

    I jeszcze jedno. Mam 50 lat, a moja żona niewiele mniej. Nierzadko, idąc ulicą, trzymamy się za ręce. I nikt mi nie powie, że to jest "nastoletnie". Ba, znam ludzi, którzy nam tego zazdroszczą, bo sami najchętniej trzymaliby jedno drugiego za smyczy albo kroczyli kilka metrów za lub przed tym drugim.

    A co do Biedronia i Grodzkiej: szanuj posła "swego", możesz mieć gorszego, a możesz też, co bardzo prawdopodobne, w przyszłej kadencji nie mieć już żadnego. A wtedy nikt nie upomni się o Twoje prawo choćby do odwiedzenia partnerki w szpitalu. Ci ludzie nagłośnili problem, pierwsi przekroczyli barierę nie do pokonania przez tyle lat, wymusili publiczną dyskusję nad czymś, co w Polsce było od niepamiętnych czasów wstydliwie zamiatane pod dywan. Oczywiście, że nie są w swoich rolach idealni, ale chyba lepiej tacy reprezentanci Waszego środowiska niż żadni?

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje zdanie o paradach powtarzam od lat - parady w takiej formie robią więcej złego niż dobrego. Dają nieświadomym istoty sprawy ludziom argumenty PRZECIWKO zrównaniu praw homo i hetero. Szary człowiek zwyczajnie boi się takich ludzi, bo nie wie, czego może się po nich spodziewać.
    Mam nadzieję - i tu mój apel do Roberta Biedronia - że ktoś wpadnie na pomysł zorganizowania NORMALNEJ parady, w której jedynym znakiem rozpoznawczym będzie tęczowa chorągiewka. Poza tym nic, czego nie ma wśród normalnych, spokojnych ludzi. Trzeba pokazać społeczeństwu - POKAZAĆ, a nie tylko o tym mówić - że homoseksualiści to najczęściej normalni ludzie, tacy sami jak inni, rożnią się wyłącznie orientacją seksualną - niczym innym.
    Jestem wprawdzie "heterykiem" (lubię to słowo - nabiera bardzo dwuznacznego znaczenia ;)), ale jestem też człowiekiem - i wiem, co czuje człowiek.

    OdpowiedzUsuń